WYSTAWA ZBIOROWA
Niemen
Na ekspozycję „Niemen” składają się prace twórców, którzy mieli przyjemność poznać i fotografować Czesława Niemena. Każdy z artystów przedstawia osobę Czesława Niemena w indywidualny, charakterystyczny dla siebie sposób. Fotografie zostały wykonane między innymi w Nowym Jorku, Warszawie, zarówno przy okazji specjalnie zorganizowanych sesji, podczas pracy artysty, jak również przy okazji prywatnych spotkań fotografów i muzyka.
Ryszard Horowitz o Niemenie: Czesława Niemena poznałem podczas jego pierwszego pobytu w Nowym Jorku z początkiem lat 70. Ula Dudziak i Michał Urbaniak po prostu przyprowadzili go do nas na kolację. Opowiadał nam wtedy dużo o płycie, którą planował nagrać dla amerykańskiej wytwórni Columbia Records pt. “Lilacs and Champagne". Był tym projektem szalenie podniecony. Któregoś dnia zaprosiłem go do swojej pracowni i tam powstały te zdjęcia z myślą o możliwej okładce. Od samego początku polubiliśmy się nawzajem i spotykaliśmy się również w Warszawie przy każdej okazji. Cudowny bezpośredni człowiek i
wybitny muzyk, który niestety opuścił nas za wcześnie.
Krzysztof Gierałtowski o Niemenie: Czesława Niemena poznałem w czasie portretowania dla kultowego dziś miesięcznika “Ty i Ja” w styczniu 1973. Był człowiekiem bezpretensjonalnym i bezpośrednim. Z upodobaniem paliliśmy łatwo wtedy dostępne kubańskie cygara. Ofiarował mi produkowaną właśnie płytę,
jeszcze bez obwoluty, którą dopiero projektował. Płytę mam do dziś. Zawiera piosenki do słów Leśmiana, Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Norwida i Iwaszkiewicza. Byłem na jego kilku koncertach. Największe wrażenie wywarł na mnie “Bema pamięci, żałobny rapsod”. Lidia Popiel o Niemenie: Byłam dumna i zaszczycona zaproszeniem mnie przez Czesława Niemena do zrobienia zdjęć do jego zagranicznego portfolio. Mogłam osobiście przekonać się o Jego ujmującym
sposobie bycia. Niezwykły człowiek o elektryzującej osobowości. Dla początkującej fotografki było to znaczące wydarzenie, zostawiające ślad na całe życie.
Chris Niedenthal o Niemenie: Poznałem Czesława chyba już w 1973r, kiedy tylko przyjechałem do Polski. Niestety, bardzo rzadko go fotografowałem w sytuacjach zawodowych; w prywatnych nieco częściej – ale co prywatne, to prywatne! Nie chciałem też korzystać z naszej przyjaźni, by fotografować go częściej;
uważałem, że po prostu nie wypada się narzucać.